Archiwum 09 grudnia 2002


gru 09 2002 ptaszek
Komentarze: 1

Slonce zachodzi..Posrod rozowych oblokow patrzy sie na mnie polokragly ksiezyc..Taki srebrny..Drzewa juz nagie,kolysza sie lekko,tak jakby tanczyly..Bardzo zimno..Opowiem wam,co przydarzylo mi sie dzis rano..Poszlam na spacerek poranny,poniewaz w budzie dzis nie bylam.Nie chce.Nie moge.Nie potrafie.No wiec poszlam na spacerek,ide zgieta od wiatru wpol.No i od tej cholernej zawiruchy upadlam na moj tylek i siedzialam tak wkurzona na zimnej ziemi.Patrze,a kolo mnie lezy ptaszek.Wrobelek..Wydawalo mi,ze nie zyje,choc zyl.Nie dziobal,ani nie wiercil sie,gdy wzielam go w rece(mam doswiadczenie z ptakami,mam 2 faliste,1 nimfe i 3 kanarki).Byl jeszcze cieply,czulam jak caly drzy..Jak jego malutkie serduszko szybko bije..Ale sie rozbeczalam..Wstyd mi za siebie..Zlapalam go mocniej i pobieglam z nim do domu.Jasne-biedak nic nie jadl chyba z 2 tygodnie(tak stwierdzil weterynarz).Mam jakis czas sie nim opiekowac(no w koncu mam jeszcze jedna,pusta klatke po moich starych ptakach,ktore potrzebowaly wiekszej)i wiosna wroci,mam go wypuscic na wolnosc..

polnoc : :