Archiwum 04 grudnia 2002


gru 04 2002 choroba i smierc
Komentarze: 2

Choroba,zniszczyla,zabrala na spacer nad przepascia smierci,ukolysala do snu wiecznego,dala nadzieje,zabrala ja,po niej lzy zostaly i rany w sercu..Jeszcze rok temu sie smiala,byla piekna..wszyscy chlopcy za nia chodzili,byla dobra,uczynna,byla jedna z mioch nablizszych przyjaciolek,chodzilismy ze soba jeszcze do pierwszej klasy..Smierc zabierala ja powoli,po  kawalku,co jakis czas coraz glebiej schodzilo z niej zycie,oczy miala gasnace lecz smiala sie i starala zamazac swa bardzo ciezka chorobe.Nikt nie wiedzial,na co jest chora,ona zawsze mowila,ze czuje sie swietnie,ze nic jej nie jest..Tlumaczyla sie(idac pewnie do lekarza),ze musi sie uczyc,a uczyla sie swietnie,czesto nie przychodzila do szkoly,terza wiem dlaczego-z oslabienia.Jeszcze wczoraj przyszla do szkoly,i poszla do toalety.Nie wracala dlugo,wiec poszlam sprawdzic,co sie dzieje..A ona oslabiona,siedziala cala spocona kolo drzwi do kibla..Chyba dostala jakiegos ataku.Wezwalismy pogotowie,wszystko dzialo sie tak szybku,jej rodzice plakali,bylam przy niej.Ale..Choroba zabrala mi ja..na zawsze.Nie wiem dlaczego nie placze,ale nie poszlam dzis do szkoly,nie jadalm od wczoraj nic,a dzis w nocy ona mi sie snila..Byla wesola i mowila,ze jest jej wspaniale "tam".Oby,z wiernosci do niej,nie powiem na co byla chora..Nie moge w to uwierzyc

polnoc : :